Dziś to będzie narracja Kimberly (cały rozdział)
Rozdział 5
- Yyy... Eee...
- Joe, co ty tu robisz?
- Ja... Mmm...
- Joe?
- Chodź ze mną proszę, muszę ci coś pokazać...
- Ale Joe...
Nic z tego. Pociągną mnie za rękę i biegliśmy gdzieś daleko, w taką dzielnicę Seul, gdzie jeszcze nie byłam. Nagle wbiegliśmy do jakiegoś starego domu. Ciągną mnie za rękę jeszcze mocniej. Zaczął otwierać drzwi, postanowiłam go o coś zapytać.
- Joe, gdzie my jesteśmy?
- Cii... - położył mi palec na ustach patrząc mi w oczy.
W tej chwili odchylił lekko drzwi. Pociągną mnie do środka. Weszłam do pokoju pełnego sukien. Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem.
- Kimberly...
- Joe, ale nie trzeba było.
- Kimberly, mam do ciebie prośbę.
- Tak?
- Czy mogłabyś ze mną wylecieć jutro po południu do Paryża?
Dziwne rzeczy przechodziły mi przez głowę. Ale ja i Key... To co dziś się stało po koncercie, to nie miałoby sensu.
- Po co?
- Chcę, byś wyjechała ze mną i..
- I?
- I chcę, byś została aktorką w moim filmie.
- Że jak?!
Joe wyraźnie się zarumienił, po chwili zaczął mi tłumaczyć.
" Film będzie pod tytułem 'The Past Permeates The Future" - "Przeszłość Przenika Przyszłość". Jest to o dziewczynie z Korei Południowej, która uwielbia grać na pianinie i chce to kontynuować we Francji. Ma 16 lat i ucieka z domu, w którym mieszkała, w Seul. Nie słuchając nikogo leci tam i robi to, co chce. Uczy się sama i nędznie żyje. Poznaje chłopaka, który będzie bogaty i zakocha się w niej, opłaci jej szkołę i potem będą razem. Ona już będzie sławna, gdy zobaczy jak jej chłopak idzie z inną dziewczyną za rękę i co chwilę się przytulają. Ona wyprowadzi się od niego i wróci do Korei Południowej gdzie zostanie niemile przywitana przez rodziców. Będą ją chcieli wydać za pewnego mężczyznę, którego wcześniejnie znała. Wtedy pojawi się ten Francus i wyjdzie za niego."
Byłam pod zachwytem scenariusza. Tylko nie rozumiałam jednego
- Dlaczego ja? Po co te sukienki? Dlaczego byłeś w moim domu?
- Chciałem cię zapakować, bo już późno... Ty, bo jesteś świetną aktorką, a sukienki są do filmu.
- Mhm... Czy ja wiem...
- Kimberly, jesteś moją ostatnią nadzieją, proszę, zgódź się.
- No... No ... No dobrze.
Nagle zerwał się i przytulił mnie bardzo mocno. Zaczął całować po policzkach. Ledwo co wyrwałam się z jego objęć.
Następnego dnia.
Za trzy godziny będę musiała lecieć do Paryża. Mam nadzieję, że to będzie cudowny lot. Joe godzinę przed lotem ma po mnie przyjechać. Od rana próbuję skontaktować się z KiBum'em... Nie chcę wyjechać bez słowa, ale chyba tak będę musiała zrobić. Teraz pakuję rzeczy i sprawdzam, czy wszystko jest. Klucze dziś oddaję właścicielowi mieszkania. Francja jest blisko Anglii... Szybko przeminie lot. Ok, mam wszystko czego mi potrzeba. Wejdę jeszcze na komputer i sprawdzę wszystkie wiadomości ze świata.
Godzinę i pół później
Patrzę na wiadomości lokalne ze świata. Wchodziłam po kolei w zakładki.
"Zespół SHINee - Koncert w Londynie 2012 rok"
"Nowa dziewczyna Kim KiBum - romantyczna chwila na stacji PKP"
Patrzyłam na zdjęcia naszych pocałunków... Cudne chwile... Lecz Key będzie miał przeze mnie kłopoty.
Wróciłam o stronę dalej
"Niespodziewany wypadek"
Weszłam w zakładkę. To co przeczytałam było przerażające
"Po koncercie wieczorem zespół SHINee wracając do hotelu miało wypadek samochodowy. Najprawdopodobniej to wina samochodu, który został uszkodzony dzień wczesniej. Mężczyźni leżą w szpitalu (niestety nie mamy jeszcze informacji w którym) w ciężkim stanie."
Nie chciałam czytać dalej. Miałam za pół godziny być na lotnisku. Przeze mnie Joe zbankrutuje. Jednak nie mogę zostawić Key w tej sytuacji... Wiedziałam dlaczego nie odbierał telefonu. Może właśnie teraz walczy o życie. Moja obecność i tak nie pomoże. Wybieram lot do Paryża.
Zadzwonił dzwonek do drzwi. To był Joe. Zabrał moją walizkę i torbę i ruszyliśmy taksówką na lotnisko w Manchester. Wysiadłam przypinając kokardkę do włosów. Popatrzyłam na niego swoimi wielkimi, czarnymi oczami, w których ciężko było dostrzec źrenice... Uśmiechnął się. Może dlatego, że byłam od niego o dość dużo niższa. Powędrowaliśmy na odprawę bagażową, sprawdzenie biletów, sprawdzanie, czy nie ma się broni i niebespiecznych substancji. Potem z biletami poszliśmy do samolotu zająć najwygodniejsze miejsca. Zastanawiało mnie jak Joe mnie znalazł. To wszystko było dziwne. Włączyłam swoją małą MP3 i założyłam słuchawki, które nie były zwyczajne. To były słuchawki w kształcie serduszek - od KiBum. Założyła je i wpatrzyła się w okno. Samolot nie startował. Czekał na jakiegoś ważnego gościa, bez którego nie można było polecieć. W oknie, w oddali widziałam szybko biegnącą osobę. Poznałam ją po czarno-beżowej apaszce, którą sama zrobiłam. Wiadomo kto to. To KiBum. Ale zaraz... Czy on nie powinien być w szpitalu? Nie ważne. Jedyne co się liczy to to, że był tu... Szybko wybiegłam z samolotu.
- Ale Key, co ty tu robisz?- biegłam zastanawiając się nad tym, jak on mógł przebiec taki dystans
- Przyszedłem się pożegnać. A ty czego mi nic nie mówisz, że gdzieś lecisz?
- Próbowałam... Uwież, dźwoniłam przez jakieś 3 godziny bez przerwy.
- Nie ważne... - przytulił mnie i pocałował - z kim lecisz?
- Z... Joe... - powiedziałam nieśmiało
- Że jak?! Nie możesz sama... Czy nie wiem... Nie mogę z tobą polecieć?
- Głupi jesteś? Nie, niestety nie... Któregoś dnia odwedź mnie w Paryżu, bo będę baardzo tęsknić - posłałam mu delikatny uśmiech, choć wcale mi do śmiechu nie było.
- Dobrze, ale obiecaj mi... Może nie musisz być ze mną ciałem, ale bądź ze mną swoją duszą, dobrze?
- Oczywiście. Będę tęsknić.
Pocałowałam go w policzka i pobiegłam do samolotu. Wróciłam na swoje miejsce i ponownie założyłam słuchawki. Włączyłam BigBang - Monster.
Po niecałej godzinie byliśmy na miejscu
Wysiedliśmy i wykonaliśmy wszystkie czynności jakie powinny być. Przy wyjściu już czekała taksówka, która miała zawieść nas do apartamentu Joe - jest bardzo bogaty. Szybko pobiegłam do swojego pokoju i spoglądając na widoki oraz wygląd pokoju, byłam wdzięczna losowi...
Zaczęłam rozpakowywać ciuchy. Była szesnasta jak skończyłam. Postanowiłam przejść się po Paryżu.
Zadźwonił mój telefon. Odebrałam.
- I co? Już dolecieliście?
- Tak, już dawno temu. - zaśmiałam się cicho.
- A ty co? Śmiesz śmiać się ze mnie? - odrzekł wyraźnie rozbawiony
- Właśnie zwiedzam Paryż. Czekaj, rozłączę cię, zrobię zdjęcie gdzie jestem i wyślę ci razem z krótką wiadomością.
- Ok...
"Jestem pod Wieżą Eiffla, pięknie jest oświetlona w nocy prawda, kochanie?"
Dostałam odpowiedź.
"Skoro już tak ciemno to dla bespieczeństwa wracaj już do domu... Kocham Cię :*"
Wysłałam:
"Ja Ciebie bardziej <33"
Schowałam komórkę do małej, brzoskwiniowej torebki i zaczęłam iść w stronę domu oglądając krajobraz jeszcze żyjącego Paryża. Rany... Jak tu pięknie. Szybko otworzyłam drzwi, zdjęłam buty i poszłam do pokoju przebrać się w piżąmę. Rozebrałam krótkie spotenki. Po nich baleriny odłożyłam w kąt pokoju. Ściągnęłam bluzkę. Złożyłam ją i położyłam na komodzie, by jutro ją wyprać.
Do mojego pokoju wszedł Joe. Zobaczył mnie i wszedł jeszcze bliżej. Zamkną drzwi. Usiadłam na łóżku, a on koło mnie.
- Wyglądasz bardzo podniecająco...
- Joe, proszę wyjdź...
Nie posłuchał mnie. Złapał moje ręce jedną ręką, a nogi swoją nogą.
Wyrywałam się bardzo mocno.
- Joe! Przestań!!! To nie jest zabawne!
Położył mnie na łóżku i ścisnął tak, że nie mogłam ruszyć kończynami. Nachylił się tak, że stykaliśmy się nosami. Patrzył raz na moje piersi, raz na usta.
- Wiesz, jesteś taka zgrabna... Taka śliczna..
- Joe! Przestań!
Próbował mnie pocałować. Kręciłam głową tak, by nie trafił. W końcu pocałował mnie w szyję. Jego pocałunki były boskie, ale ja jestem oddana Key. Dalej mnie całował, a ja dalej się wyrywałam. W końcu przytrzymał mi głowę i pocałował mnie bardzo namiętnie. Oderwał się ode mnie i popatrzył na moje piersi.
- Prawdziwe? Na prawdę, bardzo jędrne...
- Joe, przestań!!!
Kopnęłam go w brzuch i szybko pogoniłam do łazienki zamykając ją. Zadźwonił telefon. Cała we łzach odebrałam go.
- Kochanie, czego płaczesz?
- Nie, nic...
- Ty też to słyszałaś?
- O czym mówisz?
- Nasz menadżer nie żyje...
Koniec!
By. Noona
No to teraz macie powiązanie z tytułem. To mi przyszło na myśl przed chwilką ^.^
Podoba się?
Proszę =^.^=
Tym razem podwyższę stawkę. Może być 6 komentarzy?
Obserwatorzy - 15
Wyświetlenia - 1185